Katolik-Homoseksualny.prv.pl

 

Pierwszy powód, dla którego ja kocham Kościół

Bo Kościół kocha Pan Jezus. Mówi o tym sławny tekst z Listu do Efezjan, który bardzo często czytany jest na liturgii ślubnej: Mężowie miłujcie żony, bo Chrystus umiłował Kościół. I to jak umiłował: Wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany (Ef 5, 25-27). To jest eschatologiczny cel Kościoła. Chrystus kocha Kościół i jest to miłość przemieniająca. To jest trochę tak, jak w małżeństwie: dziewczyna była taka sobie zwyczajna, nawet nie specjalnie urodziwa, ale mąż ją kocha i ona jawnie pięknieje. Po prostu miłość przemienia ku dobremu. Człowiek kochany pięknieje nie tylko na twarzy, lecz także duchowo, wypełnia go radość, chęć życia. Takie są prawa miłości.

Te prawa dotyczą także Kościoła. Kościół, nas grzesznych, kocha Chrystus. Jeżeli pozwalamy się Chrystusowi kochać, piękniejemy. W cytowanym tekście Paweł mówi o czymś, co na język polski jest nieprzekładalne. Mianowicie, tam, gdzie jest mowa o oczyszczeniu obmyciem wodą (chodzi oczywiście o chrzest). Paweł używa terminu "to lutron". Termin ten oznacza rytualną kąpiel panny młodej. Zatem chrzest był jakby naszą kąpielą ślubną, ażebyśmy byli piękni i mili Chrystusowi, żeby Chrystus mógł nas doprowadzić w końcu do momentu, kiedy będziemy Kościołem chwalebnym, nie mającym skazy ani zmarszczki czy czegoś podobnego, lecz byśmy byli święci i nieskalani.

Chrystus Pan do tego stopnia kocha Kościół, że nie waha się z Kościołem utożsamiać. Wystarczy przypomnieć tak znane z Nowego Testamentu obrazy, Kościół jako ciało Chrystusa, czy Kościół jako Oblubienica Chrystusa. Święty Augustyn fascynował się tym, że pod Damaszkiem Chrystus Zmartwychwstały zapytał swojego prześladowcę, Szawła: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Nie zapytał: Dlaczego prześladujesz moich wyznawców?, Dlaczego prześladujesz Mój Kościół?, ale Dlaczego mnie prześladujesz?. Do tego stopnia Chrystus Pan utożsamia się z Kościołem.

Przy okazji warto zwrócić uwagę na dość popularną ostatnio tendencję: Chrystus - tak, Kościół - nie. Zauważmy, że "tak" jest tu powiedziane nie Chrystusowi prawdziwemu, ale jakiemuś "Chrystusowi" wykreowanemu przez ludzką niewiarę. Chrystus prawdziwy nie tylko ceni Kościół i go kocha, ale On sam nas Kościołem obdarza.

Kocham Kościół, bo Chrystus go kocha. Kocha do tego stopnia, że życie swoje oddał za swój Kościół. Ale kocham Kościół również dlatego, że jest on w moim pokoleniu takim cudownie niestrudzonym świadkiem prawdy o człowieku. To jest niezwykłe, że w czasach kiedy różni ludzie z taką zapalczywością walczą o prawo do dokonywania aborcji, eutanazji, najrozmaitszych uwłaczających godności ludzkiej eksperymentów, Kościół, nie bacząc na to, że będzie okrzyczany ciemnogrodem, że przysporzy sobie w ten sposób ludzi niechętnych, głosi z całą jasnością, że dzieci nie wolno zabijać, że człowiek cierpiący i umierający bardziej niż ktokolwiek inny domaga się prawdziwej miłości. Po prostu ja Kościół kocham, bo daje świadectwo tej prawdzie w czasach, kiedy różnym ludziom zaczyna się wydawać, że homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw, do adoptowania dzieci, a jeżeli są to lesbijki do wszczepiania im dzieci, żeby mogły je urodzić bez męża. Ja Kościół kocham za to, że z całą jasnością powiada: Nie godzi się! Człowiek ma swoją godność, której deptać nie wolno!

Kocham Kościół dlatego, ze w tym Kościele widzę taki bezmiar świętości. To jest niezwykłe - być księdzem. Być księdzem to jest niczym niezasłużona szansa oglądania niesamowitych cudów Boga na co dzień. Ale także przyglądania się z bliska różnorakiej ludzkiej świętości. Nie takiej, że on czy ona taki święty. Tylko - jak potężny i kochający jest nasz Bóg. Kocham Kościół bo, wśród moich współczesnych obserwuję tyle świętości, której się nie zauważa, którą się gardzi, a która jest oczywista. I być może tą świętością świat stoi. I kiedy patrzę na historię Kościoła, widzę bezmiary świętości. Nadziwić się nie mogę tym ludziom, którzy w historii Kościoła widzą przede wszystkim zło.

Powtarzam: kocham Kościół, bo i dziś w jego historii obserwuję takie bezmiary świętości. Kocham Kościół, bo owszem, różne rzeczy niedobre, powierzchowne, w niedobrym tego słowa znaczeniu doczesne, cielesne, nie wiem jak to nazwać, w Kościele się zdarzają i sam je obserwuję. W Kościele mogą się zdarzyć także różne, głębokie i zawstydzające przeoczenia. Ale jedno wiem na pewno, że Kościół jest wewnętrznie niezdolny do tego, żeby w jakimś przeoczeniu trwać. Dlaczego? Dlatego, że Kościół czyta Ewangelię. Toteż wcześniej czy później nasze rozbieżności w stosunku do tego, co napisano w Ewangelii, my zauważyć musimy. I ja Kościół za to kocham.*

 

 

 

 

*"Dlaczego kocham Kościół", fragment publikacji O. Jacka Salija, katolik.pl

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl